Polecam moją najnowszą książkę "Wielka koniunkcja".
Polecam moją najnowszą książkę "Wielka koniunkcja".
Kurier z Munster Kurier z Munster
890
BLOG

Grzechy pierworodne obecnej konstytucji

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 16

Siła legitymizacji obecnej konstytucji, uchwalonej przez Zgromadzenie Narodowe w dniu 2 kwietnia 1997 r. nie jest rzeczą oczywistą i pociąga za sobą wiele niejednoznaczności.

Gdyby prace parlamentarne nad dokumentem przedłużyły się jeszcze o pół roku, pewnie nigdy nie wszedłby on w życie. Trzeba pamiętać, że konstytucja z 2 kwietnia 1997 r. została uchwalona pod koniec funkcjonowania Sejmu II kadencji oraz Senatu – III. Można zaryzykować tezę, że była uchwalana pośpiesznie, aby zdążyć przed kolejnymi wyborami parlamentarnymi zarządzonymi na 21 września.

Weryfikacja wyborcza

Ich ostateczny rezultat w kontekście (symulowanej) oceny konstytucji, nie był jednoznaczny: Sojusz Lewicy Demokratycznej oraz Polskie Stronnictwo Ludowe, a więc dwa najliczniejsze ugrupowania Sejmu II kadencji, posiadające w nim zdecydowaną większość, w 1997 r. przegrały wybory; Unia Wolności, czyli jedna z kluczowych formacji koalicji konstytucyjnej na pierwszy rzut oka poprawiła swój wynik, w stosunku do poprzednich wyborów, o 2,78 proc. – takie przeliczenie może być jednak złudne, bo należy pamiętać, iż UW powstała z połączenia Unii Demokratycznej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego, gdy zatem odniesiemy jej rezultat wyborczy do wyników obydwu podmiotów z 1993 r., to jest on gorszy o 1,21 proc.; Unia Pracy, czwarte ważne ugrupowanie koalicji konstytucyjnej, w ogóle nie weszła do parlamentu.

W wyborach z 1997 r. zwyciężyła Akcja Wyborcza Solidarność, posiadająca zupełnie inną koncepcję ustrojową państwa i lansująca przez długi czas Obywatelski Projekt Konstytucji NSZZ „Solidarność”, który w ogóle nie został wzięty pod uwagę w pracach nad ustawą zasadniczą z 2 kwietnia 1997 r., mimo, iż podpisało się pod nim ponad 2 mln obywateli.

W Sejmie II kadencji, który partycypował w uchwaleniu aktualnej konstytucji, prawie w ogóle nie były reprezentowane stronnictwa prawicowe, ich udział w pracach nad dokumentem był symboliczny. Trudno zatem powiedzieć, że wypracowano kompromis konstytucyjny obejmujący szerokie środowiska polityczne. Właściwie była to konstytucja jednego (centro-lewicowego) obozu politycznego.

Oczywiście wyniki wyborów przeprowadzonych w zaledwie 6 miesięcy po uchwaleniu obecnej ustawy zasadniczej można policzyć inaczej, w sposób bardziej skomplikowany. Gdy dodamy głosy wszystkich ugrupowań składających się na koalicję konstytucyjną (SLD +PSL+UW+UP), otrzymamy, w liczbach względnych 52,55 proc., a więc można powiedzieć, iż formacje popierające konstytucję z 2 kwietnia 1997 r. reprezentowały większość narodu, co potwierdziły przeprowadzone w niedługim czasie po jej uchwaleniu wybory; w liczbach bezwzględnych podmioty te uzyskały łącznie 6 877 537 obywateli. To więcej niż głosy oddane za przyjęciem konstytucji w referendum z 25 maja 1997 r. – 6 396 641

Istotny mankament

Do tego momentu obecnie obowiązująca ustawa zasadnicza względnie broni się. Jej najsłabszym punktem jest jednak frekwencja referendalna. Podobnie jak w przypadku Konstytucji z 3 maja 1791 r., do uchwalenia konstytucji z 2 kwietnia 1997 r., użyto fortelu – referendum w którym ją przyjmowano było jedynym ważnym dla państwa, w którym nie obowiązywał próg skuteczności referendalnej (50 proc); frekwencja wyniosła jedynie 42,86 proc, a głosy uczestników referendum podzieliły się – prawie pół na pół – za było 6 396 641 (53,45), a przeciw 5 570 493 (46,55).

Właśnie w tym punkcie siła legitymizacji konstytucji z 2 kwietnia nie jest jednoznaczna. Ustawa z 29 czerwca 1995 r., regulująca kwestię referendów ważnych dla państwa, stanowiła w art. 9, ust. 1, iż aby referendum było skuteczne musi w nim wziąć udział połowa uprawnionych do głosowania, jednak Sąd Najwyższy uznał ważność referendum konstytucyjnego z 25 maja 1997 r. powołując się na konstytucję z 23 kwietnia 1992 r. (tzw. "małą konstytucję") oraz określony w niej tryb projektowania oraz uchwalania ustawy zasadniczej, wg. którego miała być ona przyjęta w referendum niezależnie od frekwencji.

Wątpliwości

Dlaczego w sprawie tak kluczowej z punktu widzenia państwa jak konstytucja, nie obowiązywał próg frekwencyjny i nie wymagano obecności przy urnach przynajmniej połowy obywateli? Jak zinterpretować zachowanie osób, które pozostały w domach?

Rok wcześniej z inicjatywy NSZZ „Solidarność” przeprowadzono referendum uwłaszczeniowe, również niezwykle, ale jednak nieco mniej ważne dla państwa. W tym przypadku jednak obowiązywał próg frekwencyjny, wymagający uczestnictwa 50 proc. uprawnionych do głosowania.

W ostatnich latach przeprowadza się wiele referendów samorządowych, w sprawie odwołania wójtów gmin lub burmistrzów i prezydentów miast. Zachowanie nieobecnych przy urnach interpretuje się jako głosy przeciwko inicjatywie odwoławczej.

Filary polityczne koalicji konstytucyjnej SLD i PSL przegrały przypadające zaraz po referendum konstytucyjnym wybory parlamentarne, jednak koalicja konstytucyjna – traktując ją łącznie, czyli wszystkie ugrupowania razem liczone – zdobyła 52,55 proc. wyborczego poparcia. Jednak te rezultaty akurat nie muszą być adekwatne, gdyż w kampanii wyborczej z 1997 r. problem konstytucji prawie w ogóle nie wystąpił

Dorzućmy jeszcze jeden ważny argument: w Sejmie II kadencji, który uczestniczył w uchwaleniu obecnej ustawy zasadniczej, w rezultacie niskiego wówczas poziomu społecznego zrozumienia sposobu liczenia głosów wg. metody D’hondta, własnej reprezentacji parlamentarnej nie posiadała populacja aż 34.68 proc. wyborców, zaś gdyby zliczyć głosy wszystkich ugrupowań prawicowych startujących w wyborach 1993 r., to uzyskały one większe poparcie niż rządząca koalicja SLD-PSL: prawica 39,11, SLD i PSL 35,81; natomiast cała ówczesna koalicja konstytucyjna, która uchwaliła później ustawę zasadniczą, otrzymała 53,68 proc. głosów wyborców.

Trudno oprzeć się wrażeniu, że Sejm II kadencji, przede wszystkim z powodu dużej niereprezentatywności społecznej, nie posiadał silnego mandatu do bycia konstytuantą.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka