Polecam moją najnowszą książkę pt. Moment krytyczny.
Polecam moją najnowszą książkę pt. Moment krytyczny.
Kurier z Munster Kurier z Munster
4824
BLOG

Ostatnia prosta

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 47

Przez kilka ostatnich dni obserwowałem zachowania osób, które dotychczas wydawały mi się niezdecydowane. Dynamika w tej grupie pracuje dla dwóch kandydatów: Andrzeja Dudy i Pawła Kukiza. Wyniki wyborów prezydenckich mogą być dużym zaskoczeniem i już na pewno wiadomo, że nie zakończą się w pierwszej turze.

Będzie bardzo niska frekwencja, być może nawet poniżej albo na granicy 40 proc. Polacy zdali sobie sprawę, że do funkcji prezydenta przypisane jest niewielkie znaczenie, a prerogatywy głowy państwa ograniczone. Nie wynika to do końca z konstytucji lecz z procesu deprecjonowania urzędu prezydenckiego, który ma miejsce począwszy od 2006 r., –  trwa już od czasów prezydentury Lecha Kaczyńskiego, a następnie został zilustrowany symbolem pałacu i żyrandola, po rezygnacji z ubiegania się o zaszczyt pierwszej osoby w państwie przez Donalda Tuska.

Dystans dzielący Komorowskiego od Dudy będzie niewielki (i tak naprawdę nie jest sprawą oczywistą, który z głównych kandydatów zajmie pierwszą lokatę). Ich poparcie zbliży się do preferencji partyjnych: będzie się kształtowało na poziomie poniżej 40 proc. W przypadku urzędującego prezydenta może to być np. przedział 36 – 39, zaś u Dudy 33  - 36.

Partyjny szyld wyraźnie przeszkadza Komorowskiemu, natomiast Dudzie, wręcz przeciwnie, w pierwszej turze będzie pomagał, ale w drugiej – odwrotnie, może wystąpić syndrom antyPiSu.

Na kogo zagłosuje polska wieś i małe miasteczka?

W poprzednich wyborach prezydenckich na tym obszarze Jarosław Kaczyński deklasował Komorowskiego, teraz jednak pozycja aktualnego prezydenta, zwłaszcza w środowiskach wiejskich, wydaje się być nieco silniejsza.

Wiele zależy od tego, czy Duda w percepcji oraz emocjach mieszkańców wsi będzie w stanie zastąpić Kaczyńskiego. Jeżeli tak się stanie, będzie bardzo silny. Jednak to nie będzie proste, gdyż Duda jest typem polityka o mieszczańskiej, akademickiej mentalności.

Największym objawieniem tegorocznych wyborów prezydenckich okazuje się Paweł Kukiz. Przewidywałem to od dawna. Wróżę mu dwucyfrowy wynik: to może być 11, ale nawet, w przypływach, blisko 15 proc.

W ogóle Kukiz i Korwin-Mikke wezmą razem ok. 20 proc. Obydwaj wpisali się w trend powstawania nastroju trzeciej siły polskiej polityki, czyli tworzenia czegoś nowego na bazie delegitymizacji elit oraz wychodzenia poza oś sporu PO-PiS, który już nie elektryzuje społeczeństwa w takim stopniu, jak niegdyś.

Na tym polu zastąpili Janusza Palikota. Ciekawostką jest fakt, że gdyby w trakcie ostatnich wyborów parlamentarnych (w 2011 r.) Korwin był obecny w rywalizacji politycznej, prawdopodobnie sukces mógłby się rozłożyć na dwie siły: konserwatywno-liberalną prawicę i antyklerykalno-liberalną lewicę.

Wbrew pozorom, duża część elektoratu Korwina również jest antyklerykalna.

SLD tonie. Magdalena Ogórek obnażyła wszystkie niedostatki Leszka Millera, a zwłaszcza zmaterializowała jego własne słowa sprzed lat, że „prawdziwego mężczyznę nie poznaje się po tym jak zaczyna lecz jak kończy”. W tym kontekście miał rację prof. Antoni Dudek, który powiedział jakiś czas temu, że lewica za przywództwo Millera zapłaci wysoką cenę. Tak się stało.

Mam własną tezę na temat motywów wystawienia przez SLD Magdaleny Ogórek. To typowy serwilizm. Powtórka wariantu Sebastiana Wierzbickiego z wyborów samorządowych, kiedy mało znanego polityka zgłoszono w rywalizacji o prezydenturę Warszawy.

Ten scenariusz realizowany był od momentu referendum warszawskiego, gdy SLD nie przyłączyło do wspólnej akcji pozostałych partii opozycyjnych, licząc w ten sposób na nagrodę: przyszłą koalicję rządową z PO.

Lewica w Polsce ma nadal duży potencjał społeczny (może nawet największy), ale jest rozbita i nieustrukturalizowana, rozwarstwiła się na dwa nurty: socjalny (który konsumuje PiS) oraz kulturowy (który konsoliduje Platforma).

Presja czasu, czyli krótki okres jaki został do wyborów parlamentarnych może spowodować, że lewica nie znajdzie się w przyszłym Sejmie, ale może być to również precedens w drugą stronę – determinowani przymusem chwili politycy lewicy, mogą się szybko "skrzyknąć" i powołać jakoś nową formację.

Barbara Nowacka, Andrzej Rozenek, czy Katarzyna Piekarska, to sensowni ludzie (choć osobiście jest mi do nich dość daleko).

Ciągle jest wiele osób niezdecydowanych. Najwięcej decyzji wyborczych zostanie podjętych w ostatniej chwili. To zaś może spowodować dwa skrajnie różne procesy: gwałtowny przyrost poparcia Komorowskiego (skoro nie widzimy przekonującego kandydata, głosujemy na tego który jest) albo znaczące zwiększenie popularności Dudy i Kukiza (głosujemy za zmianą).

Jeżeli dojdzie do drugiej tury, wszystko jest możliwe. W niej bowiem, podobnie jak w finale mistrzostw świata w piłce nożnej, płaszczą się szanse. Ogromną rolę odegra telewizyjna debata głównych pretendentów, która wówczas będzie musiała się odbyć. Tymczasem intelektualna forma Komorowskiego nie jest równa.

Jest to prawdopodobnie spowodowane czynnikami pozamerytorycznymi.

To co w tych wyborach jest podobne do batalii sprzed 10 lat, to silna pozycja kandydata numer trzy; wtedy był to Lepper, dziś Kukiz. Można się spodziewać, że o ile wyborcy Kukiza nie pozostaną w domach, na dziesięciu jego sympatyków, ośmiu zagłosuje na Dudę (zadecyduje orientacja na dystans do elit); podobnie korwinowcy poprą kandydata PiS-u.

PiS jest tak naprawdę partią dwóch przekazów: wizerunkowo socjalną, ale w istocie bardzo liberalną gospodarczo (wolnorynkową), i na wskroś konserwatywną

Jeszcze jedna rzecz łączy zwolenników PiS z sympatykami Korwina: wiara w zamach smoleński. To struktury partii KORWIN organizują wykłady oraz spotkania autorskie z autorem książki „Zamach smoleński” – Leszkiem Szymowskim.

Drugi scenariusz jest inny: w obliczu zagrożenia „zdobycia” pałacu prezydenckiego przez PiS mobilizuje się obóz lewicowo-liberalny, gremialnie popierając Komorowskiego; w jakimś wariancie powtarza się syndrom roku 2007. Tyle tylko, że jest w tym wszystkim jeden niuans: wielu ludzi reprezentujących poglądy lewicowo kulturowe już obecnie stanowi obóz Komorowskiego.

Mimo wszystko trudno zrozumieć usilne dążenie PO do zwycięstwa już w pierwszej turze. To co Platformie jest, w obliczu jesiennych wyborów parlamentarnych, potrzebne najbardziej, to ostra polaryzacja, pokazanie kontrastu wobec PiS, i przywołanie dawnych "demonów". Uwypuklenie zagrożenia recydywy IV RP.

Druga tura rozgrzeje emocje, wprowadzi wyborców w stan politycznej ekstazy.

Paradoksalnie dobry rezultat PiS w wyborach prezydenckich, wcale nie musi zadziałać na korzyść tego ugrupowania. "Na dwoje babcia wróżyła".

Nic jeszcze nie jest przesądzone. Ale raczej prezydentem zostanie Bronisław Komorowski. Zmiana możliwa jest jesienią.

 

Ps. Kiedy pisałem ten tekst, nie znałem jeszcze wyników sondażu TNS Polska dla Wiadomości TVP. Kilka dni temu swoimi refleksjami (zbieżnymi z powyższym tekstem) podzieliłem się na czacie FB z jedną ze znanych (czołowych) polskich dziennikarek.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka