Określam Antoniego Macierewicza mianem dowódcy straży mitu smoleńskiego, pisałem już kiedyś, że pełni on w PiS funkcję analogiczną do Prefekta ds. Kongregacji Doktryny i Nauki Wiary w Watykanie. Jest w Polsce dwóch polityków, którzy stali się beneficjentami katastrofy smoleńskiej: pierwszy to prezydent Bronisław Komorowski; drugi, właśnie Macierewicz. Na typ polu były likwidator WSI jest w jakimś sensie, i stopniu, zagrożeniem dla samego Jarosława Kaczyńskiego, i zyskał sobie status polityka nieusuwalnego z PiS.
To wynika z antropologii. W ten sposób skonstruowany jest człowiek. Wedle tej reguły seks pozamałżeński bardziej podnieca niż małżeński; prawda zakazana (choć czasami kłamliwa i oparta na manipulacjach) bardziej przemawia do ludzi aniżeli prawda dozwolona. Dlatego trochę się dziwię moim kolegom dziennikarzom, że z takim zacietrzewieniem intelektualnym zwalczają Macierewicza, jedynie go w ten sposób – w pewnych środowiskach – uwiarygodniając , a także budując mu pozycję polityczną.
Czytelnicy GPC wysupłają ostatnią złotówkę, nie kupią sobie leków ani opału na zimę czy nowych ubrań, aby tylko poczytać o rewelacjach smoleńskich. Na tym „paliwie” jedzie o. Rydzyk, Sakiewicz, Lichocka, Gargas, Stankiewicz, Karnowscy, i inni.
Używając fachowego języka, operacja prowadzona przez zespół parlamentarny Macierewicza to legendyzacja faktów nieprawdziwych bądź niepotwierdzonych. Polega na wepchnięciu do debaty publicznej legendy wielkiego prezydenta, którego w rezultacie spisku o świcie zamordowali "Ruscy" na czele z Putinem, i na współ z Tuskiem oraz Komorowskim.
Macierewicz legendyzuje. Wcale nie zależy mu na dotarciu do prawdy. To nawet z punktu widzenia jego metody byłaby rzecz niepożądana. Woli pozostać w sferze mitów, które są dla ludzi bardziej pociągające, i wbrew pozorom silniejsze od faktów. Mity silniej angażują emocjonalno-behawioralną sferę ludzkiej osobowości.
Fakty zazwyczaj wygaszają emocje, kończą dyskusję. O faktach się nie dyskutuje.
Jest bardzo ciekawy film, który pokazuje sedno problemu; western z 1962 r. pt „Człowiek który zabił Liberty Valance’a”, w reżyserii Johna Forda, z Johnem Wayne’m oraz Jamesem Stewartem w rolach głównych (warto aby Państwo to kino obejrzeli – stary, dobry western, zawierający w treści drugie dno).
Nagle dzieje się coś zaskakującego – dziennikarze po wysłuchaniu opowieści o wspaniałym rewolwerowcu, palą notatki i rezygnują z publikacji. Nie chcą obalać legendy. Wolą, aby Doniphon pozostał w sferze mitów, które stałyby się faktami, gdyby zostały przelane na papier.
Podobną taktykę przyjął parlamentarny zespół Macierewicza. Jego zadaniem nie jest zbadanie prawdy, bo prawda (nawet ta po myśli PiS), uwolni ludzi spod reżimu mitów. (…) „Prawda Was wyzwoli” – czytamy w Biblii.
Przyjrzyjmy się strukturze sekty (abstrakcyjnej, niekonkretnej). Z jakich elementów składa się każda sekta?
I z komponentu irracjonalnego, czyli z ludzi „karmionych” mitami, będących adresatami różnego rodzaju zrytualizowanych bodźców, których proliferacja odbywa się w emocjonalnych sferach umysłu.
Francuski filozof Gabriel Marcel, wybitny reprezentant egzystencjalizmu chrześcijańskiego, rozróżnił w warstwie epistemologicznej dwie rzeczy: problem i tajemnicę. Pierwsza kategoria to domena nauki; druga – wiary.
Macierewicz odwołuje się do tajemnicy, czyli do sfery irracjonalnej. Stąd próba dyskutowania z nim argumentami racjonalnymi jest wątpliwa metodologicznie. Człowiek jest impregnowany na pewne racje, w zależności od aksjologii którą przyjmuje. Nawet przyswajanie czy budowanie aksjomatów naukowych jest funkcją aksjologii, która w sferze nauk humanistycznych pełni centralną i kierowniczą rolę.
Kilka miesięcy temu publicyści zastanawiali się w telewizji, wraz z socjologami, kiedy spór narracji smoleńskich wyczerpie polityczną koniunkturę. Z historii znamy rozmaite kontrowersje, trwające do dziś, np. sprawa zabójstwa prezydenta USA, Johna Fitzgeralda Kennedy’ego, premiera Szwecji Olofa Palmego, czy choćby bliski nam temat śmierci gen. Władysława Sikorskiego. Tych wydarzeń nigdy do końca nie wyjaśniono.
Wydaje się jednak, że dalsze losy kwestii smoleńskiej oraz jej formuły poznawczej zależeć będą od rozstrzygnięć czysto politycznych, a przede wszystkim od wyników kolejnej wielkiej koniunkcji wyborczej w 2015 r.
Jeżeli PiS przegra, narracja smoleńska wytraci impet. Jeśli wygra będzie rozwijana z jeszcze większą intensywnością.
Jedno jest pewne, Kaczyńskiemu i Macierewiczowi nie zależy na wyjaśnieniu przyczyn katastrofy smoleńskiej, lecz na wyjaśnianiu.
Komentarze
Pokaż komentarze (284)