Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Roman Mańka (autor zdjęcia - Jerzy Mosoń)
Kurier z Munster Kurier z Munster
2370
BLOG

Smoleńska mgła zasłoniła Hannę Gronkiewicz-Waltz...

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 28

Agnieszka Romaszewska-Guzy, dyrektor Biełsat TV i wiceprezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich uważa, że frontalny atak medialny na parlamentarny zespół Antoniego Macierewicza wynika z próby storpedowania propozycji debaty, zgłoszonej przez szefa PAN, prof. Michała Kleibera. 19 września Romaszewska napisała na swoim facebookowym profilu: „Zastanawiałam się nad przyczynami tego zmasowanego ostrzału g....em. ekspertów Zespołu Macierewicza przez GW, w postaci wczorajszego artykułu czołówkowego.
I mój mąż niezły ekspert od wszystkiego podpowiedział mi przyczynę tak gwałtownych działań: jest nią inicjatywa Kleibera – zwołania pod patronatem PAN konferencji naukowej. Chodzi o zablokowanie tego PRZERAŻAJĄCEGO niektórych pomysłu przeniesienia dyskusji z katakumb na salony...” – skonstatowała dziennikarka.

W podobny sposób myśli wiele osób. Osobiście mam jednak inną teorię od Romaszewskiej, na temat ataku na zespół parlamentarny, zajmujący się katastrofą smoleńską. Chodzi o coś zupełnie innego, pozornie niezwiązanego ze Smoleńskiem. Przyczyna nagonki jest grubszego kalibru, i ma związek z referendum o odwołanie Hanny Gronkiewicz-Waltz w Warszawie. PO będąc w opresji znów zagrała smoleńską nekrofilią; zastosowała wariant defensywny, ale polegający na ataku – w myśl zasady, że najlepszą obroną jest atak.

Propozycja Kleibera została sformułowana jakiś czas temu. Nie ma wyraźnej koincydencji czasowej pomiędzy postulatem cenionego naukowca a medialną kanonadą. Za to jest zbieżność czasowa pomiędzy zbliżającym się wielkimi krokami referendum i zachowaniem tzw. dziennikarzy głównego nurtu.

Aberracja Romaszewskiej polega na czymś, co w socjologii nazywa się błędem logicznym. Gdy do pociągu wchodzi przystojny, elegancko ubrany mężczyzna, posługujący się wytrawnym językiem, uważamy, że to biznesmen; tymczasem to może być złodziej.

Ludzie posiadają naturalną skłonność do porządkowania zachowań ludzkich, szukają w nich racjonalności oraz logiki. Jednak czasami najbardziej racjonalne są te działania, które na pozór wydają się całkowicie nieracjonalne; nie ma w nich spójności merytorycznej. Dopiero po głębszej analizie dostrzegamy ukryty sens.

Tonący brzytwy się chwyta. Po raz kolejny stratedzy marketingowi PO sięgnęli po ten sam, dobrze znany numer – ustawili smoleński kontekst do referendum warszawskiego. Smoleńsk ma w ich zamyśle przykryć Warszawę. Aczkolwiek nie wiem czy słowo „przykryć” jest w tym przypadku najtrafniejsze, bo w istocie chodzi o coś poważniejszego: o zohydzenie, zawstydzenie, obrzydzenie; kulturową deprecjację elektoratu, który mógłby pójść do referendum.

Czyli mówiąc innymi słowami, Platforma wytworzyła mgłę smoleńską.

Funkcja Smoleńska w polskiej polityce polega na demobilizacji populacji wyborczej, potencjalnie sprzyjającej PiS. Znaczna część Polaków, gdy słyszy o Smoleńsku, odruchowo wyłącza telewizor. W kontekście warszawskiego referendum próbuje się wywołać identyczny efekt.

Ten mechanizm najlepiej wytłumaczyć za pomocą terminologii używanej w marynarce wojennej, zaś dokładnie przez załogi okrętów podwodnych. Gdy do statku podwodnego zbliżają się torpedy, trzeba wystrzelić tzw. (mówiąc w języku kolokwialnym) „wabiki”, czyli antytorpedy, które mają za zadanie wziąć główną siłę rażenia na siebie, minimalizując w ten sposób zniszczenia albo w ogóle ich unikając.   

Gazeta Wyborcza wystrzeliła właśnie takie „wabiki”, swego rodzaju antynewsy. Ich rola sprowadza się do dwóch rzeczy: ściągnięcia tematów warszawskich z ewentualnych czołówek, a w ślad za tym, odwrócenia uwagi od referendum warszawskiego, i obrzydzenia problematyki politycznej, co wtórnie może wywołać skutek referendalnej demobilizacji.

Wbrew pozorom, czas akcji został precyzyjnie wybrany (dobrze obliczony). Nie czekali z tym do ostatniego tygodnia, zaczęli robić medialny szum wcześniej. W ostatnim tygodniu przed godziną "W" (jak nazwał kampanię referendalną w Warszawie Kaczyński, co uważam za rzecz ohydną i niegodną) mogłoby być za późno, trudniej byłoby zminimalizować straty. Publikacje w Gazecie Wyborczej zbiegły się z rozpoczęciem kampanii referendalnej przez PiS.

Zakładam, że Wyborcza albo TVN coś jeszcze odpalą w ostatnich dniach, aby rozstrzygnąć sprawę przysłowiowym rzutem na taśmę.

Jest to dobrze przemyślana taktyka marketingowa, choć opierająca się na metodach starych i już wielokrotnie wypróbowanych. Osoby kierujące propagandą PO odwołują się do nastrojów antyobywatelskich, w pewnym sensie zrytualizowanych, podlegających rozmaitym frustracjom.

Z jednej strony, Tusk, Komorowski, a nawet prymas Polski, wprost nawołują do bojkotu referendum, co jest postawą w skali demokratycznego świata bez precedensu. Z drugiej, próbuje się wzmocnić efekt alienacji odstraszając ludzi smoleńską nekrofilią.

Zastanówmy się, kto tak naprawdę gra Smoleńskiem? Czy tylko PiS? Czy też temat katastrofy wykorzystywany jest przez każdą z politycznych sekt.

Co innego jest w tej sprawie zasmucające. Jakość polskiego dziennikarstwa. Wystarczy popatrzeć na dziennikarzy tzw. mainstreamu. Jak oni się zachowują?! Nie będę wymieniał nazwisk, bo nie są godne aby być cytowane na tym bloogu. Szkoda mi paznokci łamiących się od uderzania w klawisze komputera. Ograniczę się jedynie do bardzo ogólnej oceny: zachowują się jak zakompleksieni, małostkowi frustraci.

Przez kilka lat mieszkałem w Niemczech. Tam debata publiczna wygląda zupełnie inaczej. Jest spełniony warunek wysokiej kultury politycznej. Dziennikarz prowadzący program, pełni rolę wycofanego moderatora. Nie stara się zdominować dyskusji, a już zupełnie niewyobrażalnym zachowaniem wydaje się, przyjęcie postawy adwokata którejś ze stron.   

Niestety w Polsce nie ma równych szans. Czynniki opiniotwórcze wspierają swoich faworytów.

W następnej notce o taktyce Macierewicza.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka