Kurier z Munster Kurier z Munster
4258
BLOG

Czy Warszawa będzie dla PO drugim Stalingradem?

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 56

Pokaż profilJeżeli Platforma Obywatelska nie zmieni taktyki referendalnej, dojdzie do spektakularnej, upokarzającej klęski w bastionie politycznym tej partii, w samym centrum Polski.

Czy PO straci stolicę? Czy Warszawa okaże się dla Platformy drugim Stalingradem?

Wiele wskazuje, że tak się właśnie może stać.

Słuchając wypowiedzi polityków PO wydaje się, iż kompletnie nie rozumieją oni mechanizmów działających w ramach referendów o odwołanie organu wykonawczego władzy samorządowej, czyli prezydentów, burmistrzów, lub wójtów.

PO będzie w Warszawie grała na obniżenie frekwencji. To taktyka najprostsza, ale zarazem najbardziej prymitywna. W ten sposób nie uda się obronić Hanny Gronkiewicz-Waltz. Trudno wyobrazić sobie polityków formacji noszącej w nazwie przymiotnik – obywatelska – którzy będą nawoływali obywateli stolicy do nie pójścia na referendum. To rola niewdzięczna, karkołomna, a równocześnie skazana na porażkę.

Identyczny wariant taktyczny sprawdziłby się na wsi, np. w którejś z małych gmin, gdzie istnieje niski poziom anonimowości społecznej, miejscowy wójt ma długie ręce, mogące dopaść każdego wyborcę, zaś na postawy polityczne ludzi ogromny wpływ wywierają sieci klientelistyczne.

W małych ośrodkach ludzie się boją, łatwo ich zastraszyć. Jednak w Warszawie ten numer nie przejdzie. Tu występuje o wiele większa zdolność mobilizacyjna oraz wyższy poziom tzw. kultury protestu (m.in. o tych zagadnieniach piszę w swojej najnowszej książce pt. „Strefa tabu”, którą właśnie oddałem do druku).

Ale diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach. Przepisy regulujące procedury referendów o odwołanie prezydentów, burmistrzów, czy wójtów są idiotyczne. Już z definicji determinują nielogiczność wyborczych postaw.

Otóż, proszę sobie wyobrazić, że Hanna Gronkiewicz-Waltz ma w Warszawie 350 tys. przeciwników. (w rzeczywistości jest ich więcej, gdyż sam elektorat PiS liczy prawie 300 tys. osób). Żeby referendum było ważne do urn musi pójść ok. 400 tys. W referendum biorą udział wszyscy adwersarze obecnej prezydent (czyli 350 tys.) plus 50 tys. jej, mniej świadomych ale działających w dobrej wierze, zwolenników.

Gdyby ta ostatnia grupa nie poszła do urn, referendum byłoby nieważne, zaś Hanna Gronkiewicz-Waltz mogła dalej (uważam, że czyni to w sposób nieudolny i arogancki) dzierżyć stanowisko prezydenta.

Na tym polega absurdalność przepisów o referendum. Do odwołania prezydenta czy burmistrza w danym mieście lub wójta w konkretnej gminie, mogą się przyczynić, wbrew swoim intencjom, jego zwolennicy.

Wyniki referendum trudno też prawidłowo odczytać. Karkołomnym zadaniem jest zinterpretowanie rezultatów takiego czy innego rozstrzygnięcia.

Ten mechanizm jakby z definicji zakłada niską frekwencję. Ludzie nie uczestniczący w referendum również w jakiś sposób głosują (nogami).

Kilka lat temu odbyło się referendum o odwołanie ówczesnego prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego. Przytłaczająca większość Łodzian pozostała w domu. Do urn referendalnych poszła mniejszość. Jednak wymagany ustawowo próg, uprawniający do odwołania organu wykonawczego, udało się osiągnąć.

Jak zinterpretować tego rodzaju werdykt? Czego naprawdę życzyli sobie mieszkańcy Łodzi?

Niech ta sytuacja będzie przestrogą dla Hanny Gronkiewicz-Waltz i strategów politycznych PO.

Błędem przepisów referendalnych w sprawie odwołań organów wykonawczych bądź stanowiących, w miastach lub gminach, są limity frekwencji. Gdyby nie progi wszystkie strony musiałyby mobilizować wyborców. Wtedy frekwencja byłaby prawdopodobnie wysoka.

Jest to logiczne. Jeżeli urzędujący prezydent, burmistrz, czy wójt chce się obronić niech sięgnie po tryb pozytywny i zmobilizuje wyborców; niech pokaże, że ma więcej zwolenników niż przeciwników.

Wydaje się, że to jest ostatnia deska ratunku dla Hanny Gronkiewicz-Waltz – odwołać się trybu pozytywnego, aktywnego (negatywnym i biernym jest nawoływanie do niskiej frekwencji), czyli do masowego werdyktu wyborców; iść na całość i wygrać.

Tak zrobił kilka lat temu prezydent Sopotu, Jacek Karnowski, który najwidoczniej zrozumiał szatańską pułapkę wpisaną a priori w przepisy o referendum, i zwyciężył. Osobiście nie popieram tego kontrowersyjnego, oskarżanego o korupcję polityka, ale – muszę przyznać – że w tamtej sytuacji mi zaimponował. Okazał się o wiele bardziej inteligentny oraz przebiegły niż dzisiejsi stratedzy PO.

Ale dyskusję o Hannie Gronkiewicz-Waltz trzeba zacząć w innym miejscu. Obarczona jest ona swego rodzaju grzechem pierworodnym. Obecna prezydent Warszawy nigdy nie powinna pełnić tej funkcji. Osobiście uważam, że czyni to w sposób nielegalny.

Dziś już mało kto pamięta, że w roku 2006, Hanna Gronkiewicz-Waltz nie złożyła w terminie oświadczenia majątkowego. W takich razach działa tzw. automatyzm prawny, sankcja wynika bezpośrednio z przepisów.

Mandat Hanny Gronkiewicz-Waltz powinien wygasnąć obligatoryjnie, z mocy prawa.

Wtedy jednak, z mocy bezprawia, sąd administracyjny uczynił wyjątek; wobec Hanny Gronkiewicz-Waltz zastosowano inne reguły. Jak się później okazało dzięki temu kilku innych włodarzy samorządowych, którzy nie dopełnili ciążącego na nich obowiązku, ocaliło swoje stołki.

Postępowanie sądu uważam za niebywały skandal. W państwie prawa wszyscy muszą być wobec prawa równi. Wyjątki czyni się w państwie bezprawia.

 

W następnej notce, którą z powodu ciężkiej choroby zamieszczę dopiero za kilka tygodni, napiszę o kwestii posła Przemysława Wiplera – czyli dlaczego Wipler powinien złożyć mandat poselski?

 

Wszystkich czytelników serdecznie przepraszam za nieregularną publicystykę!

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka