Kurier z Munster Kurier z Munster
967
BLOG

Globalne przewartościowanie!

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 15

Pokaż profilMusimy spojrzeć na współczesny świat, jako część globalnego procesu który dokonuje się na naszych oczach, emanację społeczno-gospodarczego rozwoju. Dopiero wtedy zrozumiemy logikę pewnych sytuacji i będziemy w stanie przewidywać koleje rzeczy, czekające nas wyzwania.


 

Jeżeli przyjąć formułę Hegla, że świat rozwija się trójrytmem teza – antyteza – synteza, to można powiedzieć, iż wolnorynkowe, liberalne modele gospodarcze były tezą dziewiętnastowiecznej myśli intelektualnej, socjalizm był tego biegunowym zaprzeczeniem, wyrazistą opozycją, a teraz zmierzamy w stronę jakiejś syntezy, modelu może nie tyle koherentnego, ale takiego, który stworzy globalny paradygmat porządku, reguły wedle, których będzie dokonywał się rozwój społeczno-gospodarczy.


 

Osobliwości nowej rzeczywistości

Można powiedzieć, że w zakończonej właśnie pierwszej dekadzie lat dwutysięcznych zdarzyły się dwa istotne wydarzenia. Pierwsze to wiekopomny atak terrorystyczny na „World Trade Center”, uderzenie w serce współczesnego świata, ikonę światowej finansjery; drugie to gwałtowny kryzys gospodarczy, jaki dotknął ludzkość w 2008 roku.

Dlaczego należy mówić właśnie o tych dwóch – wydawałoby się – krańcowo różnych wydarzeniach? Bo w gruncie rzeczy są one osobliwościami nowej rzeczywistości, fenomenami globalnego procesu, zmierzającego do destabilizacji świata. Pierwsze mieści się w konwencji „Zderzenia cywilizacji” Samuela Huntingtona, drugie należy rozpatrywać w kontekście społeczno-gospodarczych zagrożeń o jakich pisali Hans-Peter Martin i Harald Schumann w „Pułapce globalizacji”. Jednak obydwa i w takiej samej mierze stanowią konsekwencję wielkiego, globalnego przewartościowania, do jakiego doszło (czy nadal dochodzi) na wszystkich obszarach ludzkiej aktywności.

Trzeba powrócić do roku 1989. Jest to moment przełomowy, który na tysiąclecia zostanie zapisany w podręcznikach historii. Klucz do rozszyfrowania dzisiejszych czasów (dzisiejszych zagadek ) leży właśnie w tamtym okresie. Po raz pierwszy mieliśmy do czynienia z rewolucją na masową, globalną skalę – przewracającą mury, różnego rodzaju bariery, ograniczenia niczym „domki z kart„.

I o ile dwie poprzednie rewolucje francuska, czy komunistyczna były dla dalszych losów świata istotne, niosły ze sobą potężny ciężar gatunkowy, to jednak ich zasięg był w gruncie rzeczy lokalny, ograniczony, nie modyfikował świata w wymiarze globalnym. Natomiast rewolucja z 1989 roku to globalny proces i globalne, nie do końca jeszcze zdiagnozowane przeobrażenia.


 

Destrukcja tryumfu liberalnej idei

W pewnym sensie rację miał Francis Fukuyama pisząc w kontekście wydarzeń przełomu lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych o końcu historii („The End of History and the Last Man”), czyli jakoby upadek ustroju komunistycznego i przyjęcie przez większość liczących się w świecie państw modelu liberalno-demokratycznego było ostatecznym zamknięciem historycznej debaty i stworzeniem uniwersalnych reguł, stanowiących fundamenty rozmaitych systemów politycznych, czy społeczno-gospodarczych. Ale Fukuyama myli się w trzech zasadniczych punktach.

Rzeczywiście nastąpiło zamknięcie pewnej debaty, czy w szerszym aspekcie pewnej epoki. Skończył się jakiś etap rozwoju cywilizacyjnego. Ale szkopuł tkwi w tym, że rewolucja końca lat osiemdziesiątych zapoznała dawny system, a nie ukonstytuowała nowego. Powstała swego rodzaju próżnia, co jest groźne dla dalszych losów ludzkości.

Każda rewolucja niesie z sobą silny czynnik rozmaitych kategorii destruktywnych. Jest zazwyczaj dążeniem przeciwko staremu, archaicznego status quo, a nie na rzecz nowego. W większym stopniu niszczy istniejące paradygmaty, reguły, procedury, mechanizmy, niż tworzy nowe. Wywraca dawny system, ale nie zawsze wypracowuje alternatywne rozwiązania.

Ale nawet sama afirmacja tryumfu określonego modelu rozwoju społeczno-gospodarczego, zamknięcie się w ramach zwycięskiego schematu jest bierną destrukcją, gdyż nie tworzy kreatywnych intelektualnych impulsów, bodźców cywilizacyjnego wzrostu, czy postępu.

Francuski socjolog i filozof – Jean Baudrillard, twierdził, że wraz z eskalacją globalizacji nie nastąpiła wcale kulminacja ewolucji historii, lecz kres samej idei postępu historycznego, poprzez wygaśnięcie utopijnych wizji, jakie mobilizowały potencjał intelektualny.


 

Globalny chaos zamiast lokalnego porządku

Można wiele zarzucić dawnemu dwubiegunowemu systemowi, jaki istniał przed 1989 rokiem. Był on ze wszech miar zły, niezgodny z porządkiem naturalnym, gwałcił prawa ludzi, dyktował reguły totalitarne, instrumentalizał jednostki ludzkie, unicestwiał wolność. Jednak posiadał moc regulacyjną, stanowił pewne status quo, porządkował sferę rzeczywistości społeczno-gospodarczej i sprawiał, że niemal wszystko było przewidywalne. Przede wszystkim jednak wytwarzał utopie, które porządkowały sferę intelektualną i praktyczną. W jego miejsce powstał chaos, bo ludzkość zadowoliła się zwycięstwem jednej z ideologii i nie stworzyła nowych ram rozwoju cywilizacji. Upadek jednej utopii odebrał jednocześnie rację istnienia drugiej.

W gruncie rzeczy liberalizm miał sens w kontekście ustroju socjalistycznego. Wtedy działał najefektywniej. I paradoksalnie wielki przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych w jakimś sensie zapoznał obydwie te ideologie – jedną unicestwił zupełnie, a drugą znacząco osłabił. Wyczerpała się pewna formuła, która gwarantowała światu stabilizację. Zniknął jeden z konkurencyjnych ośrodków napędzający przez samo istnienie drugi

Stary system oparty był na polaryzacji. Istniała permanentna konfrontacja dwóch głównych paradygmatów o proweniencji politycznej, czy ekonomicznej. Ale ta polaryzacja, ten konfrontacyjny układ porządkowały świat, panowały nad przestrzenią, równoważyły rozmaite dążenia i interesy. Dziś powstała chaotyczna synteza, której ludzkość nie potrafi ani zrozumieć, ani tym bardziej kontrolować jej dalszego rozwoju. Wszystko stało się relatywne.

Dodatkowo w nowym świecie zniesiona została jedna podstawowa harmonia. O ile kiedyś można było ściśle rozróżnić wymiar globalny od lokalnego, postawić między nimi wyraźną granicę; o tyle współcześnie mamy do czynienia z permanentną supremacją globalności. Lokalność powoli zanika, a w ślad za tym upadają lokalne gospodarki, kultury, obyczaje. Tak samo i przestrzeń staje się w coraz większej mierze relatywna, nieuporządkowana, nieobliczalna. A sam człowiek żyje w coraz większym stopniu poza fizyczną przestrzenią. Dochodzi do parcelowania aspektów ludzkiej osobowości, duch ucieka od ciała.


 

Ekspansja mainstreamowej kultury

Konflikt jest wpisany w naturę rozwoju. Ale skoro wygasły czynniki debaty politycznej, czy ekonomicznej (w szerszych, bardziej abstrakcyjnym tych słów znaczeniach), to spór musiał przenieść się na płaszczyznę kulturową. Właśnie ten problem antycypował Samuel Huntington w swej głośnej publikacji z 1993 roku. A procesy globalizacyjne będą sprzyjać starciom kulturowym, gdyż tworzą globalną arenę konfrontacji. Wcześniej określone kultury, czy rozmaite doktryny światopoglądowo-ideologiczne, religijne, aksjologiczne egzystowały w pewnej izolacji, przestrzennym oddaleniu, aktualnie powstała płaszczyzna ich bezpośredniego zderzenia.

Globalna gospodarka wytworzyła swą własną kulturę konsumpcyjną, która jednocześnie aspiruje do roli kultury mainstreamowej. Chce wypchnąć wszelkie inne kultury o lokalnej, bądź środowiskowej proweniencji poza obszar istotnego bytu, zdominować całą przestrzeń. Atak na World Trade Center z początku pierwszej dekady XXI wieku był właśnie takim buntem kultur lokalnych, niszowych; uderzeniem w centrum oraz serce globalnej kultury mainstreamowej, niezależnie od zbrodniczej, terrorystycznej formuły tego socjologicznego procesu. I z takimi zdarzeniami możemy mieć do czynienia w trzecim tysiącleciu coraz częściej.

Globalna gospodarka będzie narzucać globalną kulturę, albowiem osiąga w ten sposób walor swojej ideologicznej racjonalizacji, tworzy pewną ideologiczną nadbudowę, objawia się w uzewnętrznieniach, fenomenach, symbolach, ikonach. Poza tym jest to zgodne z dwuwymiarową dychotomią człowieka, gdzie jeden aspekt egzystuje w świecie materialnym, a drugi kultury, jeden potrzebuje chleba, a drugi igrzysk. I współczesny świat stanie się w dużej mierze globalną rywalizacją o chleb i igrzyska.


 

Globalizacja konfliktu, asymetria mobilności

Dzieje ludzkości są w gruncie rzeczy historią walki o przestrzeń, różnego rodzaju, podbojów, inwazji, ekspansji terytorialnych. W miarę upływu czasu oraz ewolucji środków technicznych dochodzi do sukcesywnego zwiększania stopnia globalizacji wojen. Dzisiaj jeżeli dojdzie do konfliktu militarnego, to będzie on miał charakter wybitnie globalny, odbywając się poza ramami podziału kontynentalnego. Zresztą ta gradacja jest doskonale widoczna w historii – pierwsza wojna światowa była bardziej globalna od wypraw krzyżowych, a druga posiadała bardziej globalny wymiar od pierwszej.

Ale walka o przestrzeń odbywa się również w innym układzie. W sferze poziomu dostępności do terytorium globalnego, a więc w ślad za tym do obszarów dobrobytu, gospodarczego wzrostu, atrakcyjnych rynków pracy, awangardowych kultur. Powstaje nowa polaryzacja, przebiegająca według algorytmu uwarunkowanej ekonomicznie redystrybucji środków transportu. Zachodzi asymetria społecznej mobilności pomiędzy jednymi grupami, a drugimi. Nie każdy może być „turystą”, nie każdy może być nawet „włóczęgą”, przemierzającym świat w ramach biologicznego odruchu walki o przetrwanie. Elita, establishment funkcjonuje już w konwencji globalnej gospodarki, posiada swoją awangardową kulturę, natomiast zwykli ludzie są nadal zdeterminowani lokalnie, osadzeni w lokalności. To będzie rodzić konflikty w przyszłości.

Jednakowoż trzymając się motywu przemian Petera Bergera – w sensie ogólnym człowiek w coraz większym stopniu żyje w świecie wyboru, świadomościowo i materialnie ewoluuje ze świata losu w stronę świata wyboru. Wzrósł zakres jego kreatywności, co do decyzji o miejscu zamieszkania, rodzaju pracy, warunkach bytu. Przestrzeń urodzenia nie musi być przestrzenią życia.

Lokalność jest barierą do pokonania. I w tym stanie rzeczy tkwią zarówno pewne szanse, jaki i zagrożenia. Może dojść do eskalacji trendów migracyjnych, jedne społeczeństwa będą się szybko starzeć, kurczyć, a drugie pluralizować, rozwijać; uzyskiwać wartość dodatnią, poprzez asymilację nowych grup etnicznych, czy całych narodów.


 

Globalna pajęczyna

Dlaczego dzisiejsze procesy mają coraz bardziej gwałtowny globalny charakter? Bo zbudowano globalną infrastrukturę interaktywnego przekazu. Ludzkość sama zaplątała się w sieć informatycznych łączy. Powstało coś w rodzaju globalnej areny – globalna kuchnia, globalna jadalnia, globalna scena, globalny teatr. Na tym polega to wielkie globalne przewartościowanie, że cywilizacja wpadła w „elektroniczną pajęczynę” i nie do końca wie, w jaki sposób z niej wyjść.

Kryzys roku 2008 był tylko echem głębokiego, globalizacyjnego procesu; fenomenem nowej rzeczywistości. Tak będzie wyglądał współczesny świat. Globalne krachy, czy niespodziewane gospodarcze anomalie zaczną się zdarzać coraz częściej. W połączonym mechanizmie dysfunkcja jednego (nawet najmniej istotnego) elementu jest w stanie wyłączyć cały system. Rynki finansowe oszaleją.

Jeżeli rewolucja roku 1989 była w stanie zburzyć mury, rozerwać „żelazne kurtyny”, rozmontować przejścia graniczne, to możemy sobie tylko wyobrazić jaką siłę będzie miała kolejna rewolucja i jak potężny będzie jej globalny zakres.

Ale nie zatrzymamy globalizacji, bo musielibyśmy zaprzeczyć samym sobą... Procesy można okiełznać, uformować, wbudować w jakiś model, jednak nie da się ich zatrzymać. W naturze człowieka leży permanentny rozwój, a to nieuchronnie prowadzić będzie do coraz większej globalizacji

Nie można mieć też wątpliwości, że najlepszym sposobem dochodzenia do dobrobytu, kreowania parametrów wzrostu jest gospodarka liberalna. Liberalizm musi jednak odnaleźć się w nowych warunkach transcendentnej, eksterytorialnej rzeczywistości i zarówno w sferze intelektualnej, jak i pragmatycznej podjąć wyzwanie, jakim jest globalizacja.


 

Roman Mańka


 


 

Opublikowane „Gazeta Finansowa” nr 2, 14 – 20 stycznia 2011 roku.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka