„Jeżeli padną zarzuty, najlepszą obroną jest cnota, ale jeżeliby kiedyś tej cnoty zabrakło, najlepszą obroną jest prawda”.
Być może wigilijny wieczór nie jest najlepszym czasem, aby o tym pisać, z drugiej strony przecież Wigilia oprócz miłej, podniosłej atmosfery, powinna być również wypełniona szczerością, – dokonaniem rachunku sumienia i postanowieniem poprawy.
Premier Ewa Kopacz ma problem z przeszłością. Wypowiedź o przekopywaniu smoleńskiej ziemi można było zrzucić na językowy lapsus, niedoinformowanie, spisek Rosjan, a w końcu wszystko podsumować PiS-owska złośliwością. Jednak amnezja w sprawie przynależności do ZSL, to już drugi tego rodzaju przypadek, którym może świadczyć o mijaniu się z prawdą.
Ewa Kopacz wybrała linię obrony najgorszą z możliwych, podobną kroczył prawie 8 lat temu arcybiskup Stanisław Wielgus, kiedy otrzymał nominację na metropolitę warszawskiego. Też na początku wypierał się, później połowicznie przyznawał, aż w końcu poległ na całej linii.
W takich sytuacjach nie ma półprawd. Jak mawiał Albert Einstein: „pół prawdy, to całe kłamstwo”.
Ewa Kopacz twierdzi, że nie przypomina sobie, aby była członkiem ZSL, a jeżeli była, to nie wie, jak to się stało.
Pani Premier brnie w kłamstwo. Otóż w życiu są pewne rzeczy, które nie „wyparowują” z pamięci. Pierwszej dziewczyny, pierwszego seksu, pierwszego papierosa, pierwszego alkoholu, i pierwszej partii się nie zapomina.
Wczoraj pisałem na Facebooku z koleżanką, mieszkającą w Stanach Zjednoczonych, która pamięta sylwester prawie sprzed 30 lat, dlatego że był pierwszy. Tymczasem Ewa Kopacz nie pamięta, w jaki sposób zgłosiła przynależność do swojej pierwszej partii. To pokrętne, niejasne tłumaczenie pogrąża ją o wiele bardziej niż sama okoliczność członkowstwa w ZSL. Swoją drogą: Hanna Suchocka, niegdysiejsza premier, również była wcześniej członkiem formacji satelickiej wobec PZPR (SD), i zawsze to uczciwie przyznawała.
Problem jest poważny. Trzeba byłoby zajrzeć do deklaracji członkowskiej Unii Wolości, wraz z ankietą personalną, i sprawdzić co premier Kopacz tam napisała. Czy poświadczyła nieprawdę? Każde ugrupowanie pyta o wcześniejsze doświadczenia w działalności publicznej, zwłaszcza o byłą aktywność partyjną.
Kłamstwo nie zawsze jest karane. Gdy dokonywane jest nie pod przysięgą, nie wiąże się z sankcją karną, normalny obywatel może kłamać, jego sprawa, problem moralny. Ale jest jedna istotna rzecz. Różnica pomiędzy zwykłym człowiekiem, a osobą publiczną.
Otóż proszę państwa, w działalności publicznej kłamstwo dyskwalifikuje. A przynajmniej dyskwalifikować powinno. Jest to miara autentyczności demokracji oraz siły i skuteczności społecznej kontroli. I dziwię się, że media tak słabo ten problem drążą.
Ewie Kopacz na Święta Bożego Narodzenia (pod choinkę) wysłałem w prezencie książkę mojego autorstwa. Teraz tego żałuję: powinienem jej podarować rózgę.
Nie chcę już tego wątku dalej ciągnąć. Jest Wigilia, Święto nie tylko religijne, ale również, a może przede wszystkim, patriotyczne, – prawdziwie polskie. Jedyny taki dzień w roku, bardzo ciepły choć grudniowy.
Wszystkim przyjaciołom dziennikarzom oraz blogerom, całej rodzinie Salonu24, z okazji Świąt Bożego Narodzenia wiele radości, optymizmu, miłości, spokoju, zdrowia i Szczęśliwego Nowego Roku 2015!!!
Pięknej, niezwykłej Wigilii!!!
Komentarze