Kurier z Munster Kurier z Munster
817
BLOG

Blitzkrieg

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 8

O tym dziś mówi cały, nie tylko piłkarski, świat. Niemcy pogrążyli gospodarza 20. mundialu, Brazylię, wbijając zespołowi Canarinhos aż 7 bramek. Czy drużyna Löwa faktycznie była tak wyraźnie lepsza, żeby wygrać takim stosunkiem?

Ten mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby pierwszego gola strzelili Brazylijczycy, którzy najwyraźniej nie wytrzymali presji, ciężaru gatunkowego jaki spoczywał na ich barkach, byli sparaliżowani.

To w czym przeważali Niemcy zdecydowanie, to tzw. mentalność zwycięzców. Posiadali kulturową zdolność (gotowość) do osiągnięcia wyznaczonego celu, i z determinacją do niego zdążali. Jestem pewien, że Löw w ten sposób to właśnie naszkicował, taki był jego plan wyjściowy, chociaż rozmiary realizacji i dla niego samego zapewne są wielkim zaskoczeniem; wyglądało to mniej więcej tak: wykorzystać dekoncentrację przeciwnika w pierwszych minutach spotkania, Brazylijczycy w tej fazie gry zapewne nie spodziewają się ataku, trzeba szybko strzelić im bramkę, a jak się uda, nawet dwie.

Udało się zdobyć pięć i to zaledwie w przedziale 20 minut. Następne dwa gole dołożone w drugiej połowie były już tylko konsekwencją nokautu i upokorzenia Brazylijczyków w odsłonie pierwszej.

Taktykę nakreśloną przez Löwa można określić jednym słowem: blitzkrieg (futbol błyskawiczny).

Z meczu wypływa kilka wniosków o konotacji szerszej niż tylko piłkarska.

(1)   Jeżeli chce kogoś osaczyć, najłatwiej uczynić to w jego domu. Tam gospodarz czuje się najpewniej (ale jednocześnie najsłabiej), nie przewidując ataku, poza tym działa na niego niekorzystnie oraz paraliżująco kulturowa presja otoczenia. To właśnie widzieliśmy wczoraj, i to właśnie wykorzystali Niemcy.

Na tym motywie oparte są operacje służb specjalnych. Komandosów zesłanych na określony teren jest dramatycznie mniej niż sił przeciwnika, ale przewaga psychologiczna tych pierwszych, paradoksalnie polega na tym, iż działają na nieswoim terenie.

Inne przewagi sprowadzają się do tego, że komandosi mają precyzyjny, dograny w najmniejszym szczególe plan, zorientowany na wywołanie chaosu oraz dezorientacji w szeregach rywala; spowodowanie rozproszenia: fizycznego oraz psychologicznego.

Tak zagrali Niemcy, wykorzystując dekoncentrację Brazylijczyków, których nie było w meczu.

(2)    „Na sukces składają się dwie rzeczy: porażki i marzenia". Te słowa wypowiedział znakomity polski judoka, Paweł Nastula, odbierając tytuł sportowca roku 1997. w plebiscycie „Przeglądu Sportowego”.

Skora mowa o Nastuli, warto przypomnieć o jeszcze jednej prawdzie charakteryzującej zwycięzców: cechą mistrzów są również dwie rzeczy: pokora i cierpliwość. Dedykuję to obecnym władzom PZPN. Niemcy budują swoją drużynę od 8 lal. Trener jest ciągle ten sam Joachim Löw. Szefowie niemieckiego futbolu ufają mu, mimo, że rezultaty osiągnięte przez niemiecką drużynę podczas ostatnich mistrzostw świata czy Europy, jak na apetyty naszych zachodnich sąsiadów, nie były optymalne.

W Polsce trenera zmienia się częściej niż skarpetki.

Wczoraj niemiecka konsekwencja zatryumfowała. Na sukces czasami trzeba poczekać.

(3)   W aktualnym świecie absolutnie nie sprawdzają się konstrukcje charyzmatyczne. Trzeba budować system, który jest ważniejszy od indywidualności. Gdy stworzymy dobry system, wykonawcami poszczególnych funkcji, mogą być zwykli, nawet przeciętni, rzemieślnicy. Wirtuozi raczej szkodzą systemowi. To kolejny paradoks, ale prawdziwy.

W Stanach Zjednoczonych prezydentem może zostać idiota, gdyż ich system polityczny wymyślił geniusz.

Jak zauważył sam Löw: niemiecki tyming polega na tym, że nie ma tam indywidualności, nie ma kultu jednostki typu Neymar czy Messi, ale jest team.

Mamy w Polsce tzw. partie wodzowskie, oparte na autorytecie przywódcy, jednak przez 25 lat transformacji nie zdołaliśmy zbudować racjonalnego systemu politycznego. W tym punkcie zgadzam się z ministrem Sienkiewiczem, tyle tylko, że traktuję rozszerzająco znaczenie jego słów: wszystko to „ch.., d… i kamieni kupa”, czyli bez dwóch zdań "państwo teoretyczne".

Kto zastąpi Kaczyńskiego w PiS albo Tuska w PO?

Bez systemu się nie da. Wczoraj w Brazylii zabrakło Neymara i było „pozamiatane”. Piłka jest doskonałą szkołą życia; poza tym znakomicie pokazuje cechy poszczególnych narodów.

Niezależnie od wymowy miażdżącego zwycięstwa Niemców nad Brazylijczykami, uważam, że Niemcy nie zwyciężą w finale, i nie zdobędą tytułu mistrzów świata. Każde prawo, każda zasada ma swój precedensowy przebieg. Półfinałowa wygrana z Brazylią może się okazać pyrrusowa, i być dla Niemieckiego zespołu przysłowiowym gwoździem do trumny.

Jeżeli ktoś jest w stanie pokrzyżować Niemcom szyki, to nie kto inny tylko Holendrzy. Niemcy pokazali wczoraj swoje najsilniejsze strony i zostaną taktycznie przeczytani.

Takie zwycięstwo, jak wczoraj Niemców, daje fałszywe poczucie pewności.

Argentyna również nie jest bez szans w starciu z drużyną Löwa. Tango, oprócz finezji, łączy w sobie element wyrachowania, a przede wszystkim nie jest tym samym co spontaniczna, żywiołowa, ale jednocześnie beztroska samba.

Ktokolwiek będzie rywalem Niemców w finale z pary półfinałowej: Holandia – Argentyna (uważam, że jednak Holandia), będzie dla Niemców trudnym orzechem do zgryzienia. Znaczącą rolę odegra również kontekst historyczny.

I jeszcze jedna uwaga, historyczna: żeby obnażyć blitzkrieg należy wojnę błyskawiczną zamienić na wojnę na wyczerpanie. Jak mówi teoria gier: wygra ten, kto lepiej zmobilizuje posiadane zasoby.

 

Roman Mańka

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka