Polecam moją najnowszą książkę.
Polecam moją najnowszą książkę.
Kurier z Munster Kurier z Munster
1257
BLOG

Mówiąc Wprost: Watergate!

Kurier z Munster Kurier z Munster Polityka Obserwuj notkę 3

Najwyraźniej bracia Karnowscy wyczuli pismo nosem i zastosowali tzw. manewr wyprzedzający, polegający na przypomnieniu przestępczej przeszłości redaktora naczelnego „Wprost”, Sylwestra Latkowskiego, w celu zdyskredytowania jego osoby wśród czytelników „wSieci” (niedawno tygodnik braci Karnowskich opublikował tekst na temat naczelnego „Wprost”).

Przy wszystkich różnicach afera podsłuchowa jest podobna do afery Rywina. Stanowi powierzchowne „wybicie” głębszej i istotniejszej gry medialno-biznesowej; polityczną emanację wojny o rynek medialny.

W obydwu przypadkach wymiar polityczny nakłada się na aspekt biznesowo-medialny, który jest elementem pierwotnym, sprawczym i kierowniczym.

Za tego typu interpretacją przemawia jedna zasadnicza przesłanka: termin, moment ujawnienia „taśm” jest symptomatyczny; priorytet nadano kalendarzowi medialnemu, a nie politycznemu, aczkolwiek ten drugi element może mimochodem stać się konsekwencją pierwszego, ale nie jest jego źródłem.

Zastrzegając oczywiście, że w grę może wchodzić również kalendarz geopolityczny, który sprawie nadałby całkowicie inny charakter. Ale ten wątek zostawmy na boku.

Wybrano czas pozawyborczy, mimo że aż prosiło się, aby „rąbnąć” aferą w Platformę przed wyborami europejskimi. To kalkulacja biznesowo-medialna a nie polityczna, chociaż paradoksalnie może wywołać groźniejsze konsekwencje polityczne, niż gra typowo polityczna.

Nawiązując do jednej z najbardziej znanych publikacji Stefana Kisielewskiego: pod dywanem faktycznie walczą buldogi, ale to nie Tusk ze Schetyną, czy Kaczyńskim prowadzą główny pojedynek lecz, gdybym miał na kogoś postawić, napisałbym że za gardła chwycili się, właściciel tygodników „Wprost” i „Do Rzeczy” Michał Lisiecki z braćmi Karnowskimi.

Na mój nos, w istocie to walka pomiędzy „Do Rzeczy” a „wSieci” o prawicowy rynek medialny. „Wprost” odgrywa jedynie rolę egzekutora mającego za zadanie zniszczyć biznesowo Karnowskich. W tym przypadku aferę polityczną napędza rywalizacja biznesowo-medialna.

Kością niezgody jest strategia biznesowa przyjęta przez Lisieckiego, której przyświecają dwa najważniejsze założenia.

Próba wejścia do dominującego w Polsce układu medialno-biznesowo-politycznego. Najważniejszym określeniem z tych trzech wyrażeń jest słowo: biznes. Chodzi o medialny biznes. Nazwijmy rzeczy po imieniu: Platforma rozdaje kasę.

Rządy PO utrzymywane są dzięki umiejętnemu rozgrywaniu interesów klientelistycznych. Partia Tuska zdołała kupić przychylność najbardziej wpływowych czynników opiniotwórczych, w zamian za udzielanie tzw. rent biznesowych. Jest to proceder quasi korupcyjny. Do Gazety Wyborczej oraz TVN płynie gruba kasa. W zamian za to te wpływowe środowiska dziennikarskie dalece ograniczyły obowiązek sprawowania społecznej kontroli.

Lisiecki z Latkowskim mogli pomyśleć: a dlaczego nie my…?!

W tym miejscu może znajdować się klucz do rozpoznania całej sytuacji. Nie jest przecież wykluczone, że obydwaj panowie zapragnęli wprowadzić „Wprost” do tzw. mainstreamu, żeby w ramach reklam czy zamieszczanych w prasie ogłoszeń rozmaitych instytucji, pompować z budżetu państwa pieniądze.

Na sieć klientelistyczną trzeba patrzeć z dwóch zasadniczych perspektyw.

Matematycznej (ilościowej, strukturalnej), jako na policzalne zasoby wyborcze, zazwyczaj nie wystarczające do przejęcia bądź utrzymania władzy, ale stanowiące pewną bazę polityczną

Humanistycznej (medialnej), jako na pewnego rodzaju przestrzeń posiadającą duży potencjał opiniotwórczy, a tym samym, kapitał mobilności społecznej, a więc zdolność do wytwarzania narracji politycznych i kulturowych, i mobilizowania zasobów wyborczych.

Teoria gier mówi: wygra ten kto lepiej zmobilizuje posiadane zasoby. W tym punkcie łączą się interesy polityczne PO z biznesowymi ambicjami niektórych mediów.

Spróbujmy aferę podsłuchową wyjaśnić w kontekście starej i dobrze znanej dewizy: „jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze”.

Drugi motyw który może racjonalnie tłumaczyć poczynania Lisieckiego i Latkowskiego, zarazem uderzając bezpośrednio w plany biznesowe braci Karnowskich, to pozyskanie czytelników w przestrzeni medialnej PiS. W tym przypadku również chodzi o pieniądze. Kierownictwo „Wprost” mogło zdać sobie sprawę, że nie wygra rywalizacji konkurencyjnej po lewej stronie rynku medialnego, z silniejszymi ekonomicznie oraz lepiej poukładanymi z władzą i biznesem Newsweekiem czy Polityką, dlatego atakując rząd dokonało ekspansji na prawicowe pola medialne, w celu przejęcia przynajmniej części audytorium PiS.

Przewaga Latkowskiego nad braćmi Karnowskimi czy Sakiewiczem polega na tym, iż „Wprost” może uderzać w rząd z relatywnie obiektywnych pozycji; czyli nie tracąc kontaktu z czytelnikami o liberalno-lewicowej proweniencji, jednocześnie otwierać sobie furtkę na prawo, aby pozyskiwać ludzi o prawicowych i liberalno-prawicowych poglądach. Formalnie jest bardziej neutralny, a przez to wiarygodny.

Nawet jeżeli ta operacja się nie uda, a „Wprost nie dokona inwazji na prawicowy rynek medialny, i tak choćby samo osłabienie braci Karnowskich będzie wzmocnieniem „Do Rzeczy”. Kasa popłynie do tej samej kieszeni.

Lisiecki gra na kilku instrumentach i może dywersyfikować ofertę medialną.

Skoro nie wypalił wariant A, czyli próba wejścia do głównego układu medialno-biznesowo-politycznego, gdyż „Wyborcza” nie chciała podzielić się z „Wprost” pieniędzmi, zaś PO nisko oceniło siłę rażenia tygodnika (dziś zapewne Tusk z Ostachowiczem w brodę sobie plują), sięgnięto po alternatywny wariant B.

Zresztą jedna strategia drugiej nie wyklucza, bo, jak zostało powyżej napisane, Lisiecki dysponuje dwoma znaczącymi tytułami, o odmiennej afiliacji politycznej i światopoglądowej.

O tym że afera podsłuchowa to bardziej rozgrywka biznesowo-medialna niż polityczna (chociaż naturalnym biegiem rzeczy zrobiła się z tego wielka polityka) świadczą dwie przesłanki: wspomniany już wcześniej moment ujawnienia nagrań oraz poczynania Latkowskiego, rozpatrywane w kontekście reakcji niektórych czynników medialnych. Uwidacznia się tu pewna koincydencja.

Patrząc z perspektywy hipotetycznych podejrzeń korupcyjnych, dla rozwikłania afery podsłuchowej kluczowa jest kwestia, kiedy Latkowski dostał „kwity” kompromitujące rząd Tuska i czy zaistniał w tym przypadku, analogicznie jak w aferze Rywina, element zwłoki? Dlaczego redakcja „Wprost” nie odpaliła „torpedy” od razu, choćby przed wyborami do parlamentu europejskiego? Zwłoka może być tą kategorią która łączy afery: podsłuchową i Rywina; co z kolei świadczyć by mogło, iż wystąpił czynnik szantażu 

Mniej więcej to zarzucała właśnie właścicielowi „Wprost” w 2013 r. „Gazeta Finansowa”, pisząc, iż próbował on wyłudzić od m.in. podległej resortowi transportu, kierowanemu wówczas przez ministra Sławomira Nowaka, spółki PKP reklamy opiewające na gigantyczne sumy finansowe, na zasadzie czegoś, co można nazwać próbą zrealizowania transakcji korupcyjnej. Wg doniesień czasopisma miało to rzekomo być 1,7 mln zł od PKP oraz 2 mln od Totalizatora Sportowego.

W końcu publikowanych rewelacji „Gazeta Finansowa” nie potwierdziła procesowo. Lisiecki wygrał sprawę przed sądem i doczekał się na łamach tygodnika ekonomicznego przeprosin. Pytanie tylko czy to ostatecznie i definitywnie przekreśla wartość tego śladu. Historia sądownictwa zna przypadki kiedy prawda procesowa rozmijała się z obiektywną, choćby z braku dostatecznych instrumentów dowodowych.

Mniej więcej w tym samym czasie zdarzyły się dwie dziwne rzeczy.

„Wprost” zdetonował aferę z zegarkiem Nowaka i nie wpisaniem korzyści do oświadczenia majątkowego. Później w rezultacie publikacji Nowak stracił stanowisko.

Jedna ze znanych warszawskich firm pr., świadcząca usługi na rzecz rządu, rozpowszechniała w środowisku dziennikarskim materiał pt. raport, przypominający w sposób niezwykle obszerny szczegóły z przestępczej przeszłości Latkowskiego, włącznie z oskarżeniami o kontakty z mafią, udział w gangsterskich wymuszeniach rozbójniczych, a także zarzuty dotyczące rzekomego zabójstwa.

W publikacji pojawiała się nawet szokująca informacja, iż prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie morderstwa, którego miał niejako przed laty dokonać, Latkowski.

Ten fakt wyglądał na celowe „szycie Latkowskiemu garnituru”.

Następnie na krótko przed ujawnieniem przez „Wprost” inskrypcji z „taśm”, które zarejestrowały rozmowę Sienkiewicza z Belką, tekst mniej więcej o podobnym wybrzmieniu, próbującym wyświetlić przestępczą przeszłość Latkowskiego, zamieścili w „Sieci” bracia Karnowscy.

Wszystkie te wydarzenia w jakimś stopniu korespondują ze sobą. Wygląda na to, że w ramach przestrzeni medialno-biznesowej toczyła się jakaś, raczej wielowymiarowa, gra, przenosząca również drgania na powierzchnię polityki i powodująca tam silne napięcia.

Jest jeszcze jedna rzecz. W trakcie najścia siedziby redakcji tygodnika „Wprost” przez prokuraturę, ABW-u, i policję aż roiło się od dziennikarzy Telewizji Republika, jednak braci Karnowskich tam nie widziałem.

Zawsze powtarzam, że o polskiej polityce, elektoratach poszczególnych partii, oraz różnych zjawiskach i procesach które obserwujemy, więcej powie układ medialny niż jałowy układ polityczny.

Struktura medialna najlepiej opisuje sens, a także charakter podziałów politycznych w Polsce.

To wszystko nie oznacza, że afery podsłuchowej w sensie politycznym nie było, bo była, i pewnie jest zjawiskiem o wiele bardziej wielowymiarowym i złożonym niż opisałem.

Autor jest socjologiem, zajmuje się analizami z zakresu filozofii polityki i socjologii polityki oraz obserwacją uczestniczącą. Interesuje go zwłaszcza fenomenologia, a także hermeneutyka. Jest redaktorem naczelnym Czasopisma Eksperckiego Fundacji FIBRE oraz członkiem zarządu tej organizacji. Pełni również funkcję dyrektora zarządzającego Instytutu Administracja.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka